Recenzja serialu

Garfield i przyjaciele (1988)
Tom Tataranowicz
Tom Ray
Frank Welker
Julie Payne

Nie lubię poniedziałku

"W poniedziałek spałem, we wtorek spałem, w środę spałem... - to był ciężki tydzień. Chyba się pójdę położyć" - to jeden z miliarda tekstów, które do dziś śmieszą absurdem.
W poniedziałek spałem, we wtorek spałem, w środę spałem... - to był ciężki tydzień. Chyba się pójdę położyć - to jeden z miliarda tekstów, które do dziś śmieszą absurdem. Wypowiada je zmęczonym głosem ponadczasowa postać wymyślona przez Jima Davisa, prosty, acz nie prostacki kot, który krytykuje wszystko wokół. Prócz jedzenia i spania - bo w tym czuje się prawdziwym mistrzem. To ucieleśnienie typowego kota jest bohaterem, z którym szybko się utożsamimy. I choć zwierz ten wydaje się nudny, ma codziennie sporo przygód, a wśród nich atak zmutowanych gupików jest tylko małą przejażdżką.

Siłą serialu jest pomieszanie ze sobą wszelakich rodzajów komedii. I tak, znajdziemy tu groteskę, parodię, slapstick, absurd, czy nawet czarny humor - dobrze schowany, bo to kino familijne. Właśnie za to mruganie oczkiem do dorosłego widza cenię owy przebój. Nieraz byłem zaskoczony inteligentnym żartem. "Rozwaliła" mnie pamiętna autoironiczna scena pościgu, i jak to w starych bajkach bywało, w tle przewijało się wciąż to samo drzewo. Opatrzone oczywiście zostało to komentarzem Garfielda, który biegnąc odwrócił głowę w kierunku widza i zapytał: Czy mi się wydaje, czy ta droga nie ma końca?

Poza nabijaniem się ze swojego pana i rywalizowania z pieskiem przez żółtego kocurka, obejrzymy w tej animacji "Farmę Orsona", gdzie granice zostały już dawno złamane przez abstrakcyjne szaleństwo pokroju "Looney Tunes". I niech was nie zwiedzie fakt, że jest to seria głównie śmieszna, bowiem każda historyjka ma na końcu morał.

Nie często się to zdarza, ale jednak - polski dubbing jest lepszy od oryginału. Każdy głos jest dopasowany idealnie do postaci, a wspaniały pan Grzegorz Wasowski rozgromił Lorenzo Musica. Muzyczka jest wesoła, choć czołówka pierwszych sezonów jest dużo lepsza niż ta późniejsza.

Mało jest bajek potrafiących rozśmieszyć widza w każdym wieku, dlatego też przygody Garfielda można spokojnie dodać do worka z takimi animacjami jak "Simpsonowie" lub "Futurama". Z tą różnicą, że omawiany serial animowany jest najdelikatniejszy z nich, i spokojnie nadaje się na wieczorynkę. Polecam.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones